Miasto niedźwiedzia
keywords: Miasto niedźwiedzia
info ogólne
Autor: Fredrik Backman
Tytuł: Miasto Niedźwiedzia
Gatunek: literatura piękna
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba str.: 488
na skróty:
1. opis fabuły
2. opinia bezspoilerowa
OPIS FABUŁY
opis wydawcy:
„Björnstad to dziura. Maleńka społeczność zamknięta w głębi ponurego lasu, który powoli zabiera ludziom przestrzeń do życia. Jest tylko jedno miejsce, które przywraca mieszkańcom wiarę w lepsze jutro – stare lodowisko nad jeziorem zbudowane przed laty przez założycieli miasta.
Juniorzy drużyny hokejowej rywalizują właśnie w krajowej lidze i, o dziwo, naprawdę mają szansę zagrać w finale. Na barkach kilku nastolatków spoczywają więc nadzieje i marzenia całego Björnstad, ale mecz półfinałowy wywołuje w niektórych graczach skrajne emocje. Straszny czyn kładzie się cieniem na społeczności miasteczka i dzieli ją na zawsze, stawiając pod znakiem zapytania przyszłość nie tylko drużyny, ale każdego obywatela Björnstad.”
RECENZJA
opinia Bezspoilerowa
Dużo dobrego słyszałam o twórczości Backmana i w końcu zdecydowałam się sięgnąć po jedną z jego książek. Mój wybór padł na „Miasto niedźwiedzia”. Bez zbędnego stopniowania napięcia, powiem Wam, że się nie zawiodłam. Uważam, że jest to ciekawie przedstawiona, duszna historia, poruszająca może nie nowe, ale w dalszym ciągu ważne tematy.
Żeby ją przeczytać musiałam wyjść trochę ze strefy mojego czytelniczego komfortu, ponieważ, przyznam szczerze, ostatnio wolę wybierać książki rozrywkowe, które raczej pozwalają mi na chwilę zapomnieć o „nieszczęściach tego świata”. Do tego miałam małe obawy, czy to będzie lektura dla mnie, ponieważ sport i ta cała jego otoczka to nie są moje klimaty. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego ludzie potrafią tak silnie identyfikować się z jakąś drużyną (jeszcze zawodnicy to trochę inna historia), że wyzwala to w nich aż tak skrajne emocje oraz dlaczego za tym idą aż tak wielkie pieniądze. Ale chyba też o to chodzi w literaturze, żeby czasem spróbować spojrzeć na rzeczy z nieznanej perspektywy. Zresztą hokej (można by tu właściwie wpisać jakikolwiek inny sport), choć jest istotnym elementem tej opowieści, jednocześnie stanowi tylko pretekst do pokazania natury ludzkiej i mechanizmów rządzących światem. W szczególności małą społecznością, gdzie każdy w jakiś sposób wpływa na jej funkcjonowanie jako całości.
Dodatkowo jest to książka prezentująca nasze wyobrażenie o skandynawskim stylu bycia. Czy tak jest naprawdę nie wiem, nigdy osobiście nie znałam nikogo z tamtych rejonów. Małe miasteczko otoczone lasem, szybko zapadający zmrok, chłodny, śnieżny klimat i z pozoru chłodni, uporządkowani mieszkańcy, pilnujący swoich spraw. Jednak pod tą skorupą skrywają się silne emocje, które aż kipią, by w zderzeniu z „przeszkodą” zakłócającą dotychczasowy porządek wreszcie wybuchnąć. Nawet jeżeli tą przeszkodą okazuje się inny człowiek – młoda, niewinna, nastolatka…No właśnie, czy taka niewinna, skoro „zniszczyła spokój”, „zrujnowała nadzieje”?… I się zaczyna, znany i nam z naszych mniejszych i większych miasteczek „festiwal nienawiści”…
Tu pozwolę sobie na małą dygresję. Już dobrych parę, czy nawet paręnaście lat temu widziałam w telewizji jakiś program w stylu „uwaga”, gdzie była przedstawiana relacja na żywo z pewnej małej miejscowości, w której grupa mieszkańców oskarżała (ba!), urządzała autentyczny lincz słowny na dziecku. Dziewczynce, którą spotkał podobny scenariusz jak w omawianej tu książce. Patrząc wówczas na tych ludzi, nie mogłam uwierzyć, że tak wygląda rzeczywistość. Ktoś powie, a co ja tam wiem? Wiecie, problem polega na tym, że ja nie wiem, ale tych ludzi też tam nie było a mimo to „wiedzieli” i wydali wyrok. Ale to nie było najgorsze, tylko ta żywa nienawiść. Trudno ten obraz teraz oddać na papierze, ale było to naprawdę szokujące do tego stopnia, że do dziś to pamiętam. Tak samo jak minę i bezradność reportera, po którym również było widać, że nie pojmuje, że ci ludzie „tak na serio”, że na taką skalę…
Podsumowując, książka ta moim zdaniem, byłaby dobrą lekturą, wartą omówienia z młodzieżą, tak na poziomie liceum.
Warto wspomnieć, że autor, jak na trudną tematykę, którą tu porusza, starał się oszczędnie dobierać słowa. Nie ma tu przerostu formy nad treścią. Chyba właśnie ten styl, taki kontrast między dość spokojną, stonowaną formą przekazu w stosunku do wagi sytuacji, nadawał tej historii specyficzny, duszny klimat.
keywords: Miasto niedźwiedzia
